Wiaczesław kostikow: człowiek o ciekawym przeznaczeniu

Przeznaczenie człowieka jest określone przez jego dary i zdolności. Nawet jeśli dokona się złego wyboru, to prędzej czy później dociera się do pierwotnie zamierzonej linii życia. Kostikow Wiaczesław Wasiliewicz - mąż stanu, dyplomata, dziennikarz i pisarz, jeden z tych ludzi, których życie uderza swoją nieprzewidywalnością i bogactwem.

Cherchez la femme

Urodził się, jak lubi podkreślać sam Wiaczesław, w prostej chłopskiej rodzinie robotniczej 24 sierpnia 1940 roku w Kosti. Moskwa. Jego matka była tkaczką, a ojciec szoferem. Mieszkali na ulicy Meszczańskiej 2. Jego nauka w szkole była przeciętna, był gapa, a gdy skończył szkołę postanowił pójść do Instytutu Stali i Stopów, bo tam pracowała jego matka. Mógłby zrobić karierę jako honorowy hutnik. Ale zamiast iść na studia, mógł tylko pójść do szkoły zawodowej jako operator tokarki.

Po odbyciu praktyk zawodowych poszedł do pracy w fabryce. Po krótkim czasie został tokarzem 5 kategorii, zostałby rzemieślnikiem, ale... poznał dziewczynę, w której się zakochał... A ona zapisała się na wydział dziennikarstwa, więc młody człowiek pognał za swoją ukochaną. Jednak zanim poszedł na studia, spędził rok na kursach i korepetycjach. A kiedy został studentem tego samego instytutu, dowiedział się, że jego ukochana bezpiecznie wyszła za mąż.

Wszystkie zmiany na lepsze

Wiaczesław Kostikow trochę opłakiwał i w tym samym instytucie znalazł małżonkę, Marinę Smirnową. Żyje z nią szczęśliwie już od 50 lat.

Studiując w 1964 roku, młodzi ludzie pojechali do Workuty, by odbyć staż w miejscowej gazecie "Workutinskaja Prawda" i trafili do redakcji, w której pracowali byli skazańcy. Wokół miasta nadal funkcjonowały obozy. Wywarło to głębokie wrażenie na Kostikowie, który z pierwszej ręki zapoznał się z epoką represji.

Kostikov i jego żona

Po ukończeniu studiów Wydziału Dziennikarstwa Kostikov i jego koledzy z Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego. Po ukończeniu Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego im. Łomonosowa w 1968 roku, Wiaczesław Kostikow odbył kurs dziennikarski na Uniwersytecie w Sheffield w Wielkiej Brytanii, a w 1972 roku uzyskał dodatkowy dyplom z ekonomii międzynarodowej w Akademii Handlu Zagranicznego. Los Wiaczesława Wasiliewicza przybrał ostry obrót! Z tokarza stał się tłumaczem w Indiach, dokąd udał się zaraz po ukończeniu Moskiewskiego Uniwersytetu Państwowego. Był obserwatorem politycznym agencji prasowej Nowosti, informatorem sekretariatu UNESCO w Paryżu, a później redaktorem.

Sekretarz prasowy prezydenta

Wiaczesław Kostikow dołączył do ekipy prezydenta Borysa Jelcyna w 1992 roku jako sekretarz prasowy. Na tym stanowisku pracował do 1995 roku, aż do tego fatalnego listu, po którym praca w zespole byłaby niemożliwa. Wspominając ten okres swojego życia, Wiaczesław wspomina szczególnego ducha, jaki panował wtedy na Kremlu. Zespół był jak rodzina, wszyscy starali się sobie pomagać, wszyscy jak prezes. Szczególna atmosfera bliskich i pełnych zaufania relacji pozwoliła mu być szczerym wobec siebie i wobec prezydenta.

Kostikov i Yeltsin

W przeciwieństwie do dzisiejszych czasów, kiedy relacje między prezydentem a jego zespołem opierają się na formalnej platformie porządek-wykonanie, w tamtych czasach pomocnicy byli raczej towarzyszami broni, pracującymi dla idei. Ale z czasem sytuacja była taka, że niektóre decyzje i zachowania Borysa Jelcyna komplikowały i tak już niełatwą sytuację polityczną w kraju i za granicą.

List

Relacje między zespołem a prezesem stopniowo się podgrzewały. Ostatnią kroplą, która przebiła kielich cierpliwości, była wycieczka do Berlina z okazji wycofania resztek wojsk radzieckich i likwidacji bazy wojskowej. Borys Jelcyn, w stanie upojenia alkoholowego, zareagował bardzo emocjonalnie. W przypływie emocjonalnej wściekłości zachował się w sposób niegodny...

W tym czasie uzależnienie Jelcyna nie było tajemnicą, ale to zachowanie, delikatnie mówiąc, zniechęciło wielu. Tak więc wszystkie media, zarówno rosyjskie jak i zagraniczne, wypowiedziały się w tej sprawie.

Wiaczesław Kostikow

Pomocnicy widzieli, co się dzieje, jak reaguje prasa, ludzie i elity polityczne w innych krajach, i próbowali szczerze rozmawiać z prezydentem, ale rozmowa nie przyniosła efektu. Po pewnym czasie postanowiono napisać list do Jelcyna o wszystkim, co się dzieje i wyrazić swoją opinię. List został sporządzony przez Wiaczesława Kostikowa. Prezydentowi nie spodobał się ten list i stosunki uległy pogorszeniu. I wkrótce Kostikow otrzymał propozycję wyjazdu jako ambasador nadzwyczajny i pełnomocny do Watykanu.

Watykan

Papierkowa robota trwała około pół roku, w tym czasie złość prezydenta ostygła i po przyjacielsku zwrócił się do swojego byłego sekretarza prasowego. Wbrew wszelkim normom i zasadom Borys Nikołajewicz zorganizował na Kremlu przyjęcie pożegnalne dla Wiaczesława Kostikowa, a w prywatnej rozmowie zaproponował pozostanie na dotychczasowym stanowisku. Ale jego były kolega odmówił.

romans z prezydentem

Nie przebywał długo w Watykanie, zaledwie rok. Z powodu skandalu musiał podać się do dymisji. W Rzymie napisał książkę "An Affair with the President". Kostikow Wiaczesław Wasiljewicz opisał swoją pracę w ekipie Borysa Jelcyna. Książka ukazała się w przeddzień wyborów, kiedy trwała walka między Gusinskim a Berezowskim, w której brali udział także dziennikarze. Dziennikarz NTV przeprowadził wywiad z Kostikovem, który mówił o książce, ale jego słowa zostały przekręcone, a niektóre wypowiedzi wyrwane z kontekstu, więc okazało się, że Kostikov napisał coś obrzydliwego. Oczywiście po tym fakcie został zwolniony.

"Argumenty i Fakty

Po powrocie do kraju pracował w MDM-Banku. Ale zgodnie z wyznaniem Wiaczesława, nie mógł on długo być generałem weselnym. Rok później przeszedł do Media-Most Holding jako zastępca dyrektora ds. public relations, gdzie pracował przez pięć lat. Kostikow od dawna jest dyrektorem analitycznym wydawnictwa "Argumenty i Fakty.

Kostikov przy pracy

Wiaczesław Wasiliewicz z wyżyn swojego doświadczenia życiowego i zawodowego pisze artykuły na aktualne tematy polityczne i społeczne, w których argumentuje swój punkt widzenia, opierając się na badaniach naukowych i sondażach socjologicznych. Nie wszyscy jednak podzielają pogląd wyrażony przez Wiaczesława Kostikowa w AiF. Od czasu do czasu pojawiają się oskarżycielskie artykuły na ten temat. Jak mówi przysłowie, ilu ludzi, tyle opinii. Ale, w każdym razie, Wiaczesław Wasiliewicz jest przykładem ciekawego człowieka o niezwykłym losie.

Artykuły na ten temat